Pora umierać. reż. Dorota Kędzieżawska

Osnuta na prawdziwej historii opowieść o starszej kobiecie, której niecodzienne poczucie humoru oraz specyficzny dystans do świata i ludzi sprawiają, że życie nabiera zupełnie nieoczekiwanych walorów.

"To film o życiu i jego wielkiej sile, także pod sam jego koniec. Jakże prawdziwy, jakże boleśnie trafny jest ten obraz schyłku życia! Pamiętam, jak kiedyś tłumaczyła mi pewna starsza osoba: jesteśmy ciągle tymi samymi dzieciakami, uwięzionymi w coraz bardziej pomarszczonych, zawodzących nas fizycznie ciałach. Świat jest bezwzględnie brutalny i obojętny wobec ludzi starych - traktuje ich jak niepotrzebne już sprzęty, zapominając lub ignorując to, że czują, myślą i przeżywają."


Film opowiada historię starszej kobiety Anieli, która po latach dopina swego, doprowadzając do wykwaterowania lokatorów. Odzyskuje swój stary, wielki dom, w którym mieszka z suką Filą. Ten wymarzony moment okazuje się jednak nie tym, czym miał być w jej marzeniach.

W życiu Anieli pozornie niewiele się dzieje - dni upływają jej na tych samych czynnościach, czasem tylko przerywanych dzwonkiem telefonu. Wtedy, gdziekolwiek byłaby w ogromnym, nareszcie jej własnym już tylko domu, biegnie, by zdążyć podnieść słuchawkę starego telefonu, z tęsknotą oczekując kolejnej rozmowy, a potem może i wizyty, wymawiając imię jedynej osoby w jej życiu, która ma dla niej znaczenie - syna.

Powoli, krok po kroku, poznajemy strzępki jej życia. Doskonale, że w filmie autorka scenariusza zatrzymała się jakby w pół kroku - nie opowiedziała szczegółowo całej historii Anieli. Nie wiemy nic o ojcu jej syna, o jej dawnym życiu, kiedy była młoda. Są tylko migawki wspomnień, ulotne obrazy z dalekiej przeszłości. Nie ma w nich nic niezwykłego, są podobne do tych, które stają przed oczami setek osób w tym wieku: jakaś chwila romantycznych uniesień u boku młodego przystojnego mężczyzny, taniec młodziutkiej baletnicy, mały, pełen radości synek w białym ubranku. I dobrze, że te wspomnienia nie są ani dopowiedziane do końca, ani jakieś wyjątkowe, bo w ten sposób film nie schodzi na poziom melodramatu. Takie jest właśnie codzienne życie Anieli - w strzępkach, kawałkach, skoncentrowane w sumie na teraźniejszości codziennych rutyn i przyzwyczajeń, wykraczające poza ich krąg bardziej w świat innych ludzi (sąsiadów, podglądanych przez lornetkę, czasem tylko rozmów przez telefon i nieczęstych odwiedzin syna i/lub wnuczki) niż we własną przeszłość i świat wspomnień. Wiemy to i z obserwowania zachowań Anieli i z prowadzonego przez cały czas jej monologu.

Gdyby nie wierna suka Fila (mistrzowska rola psa o imieniu Tokaj), egzystencja Anieli byłaby samotna i smutna. Wpatrzony w nią pies, towarzyszący jej w każdym momencie jej życia, jest słuchaczem, towarzyszem, powiernikiem, obrońcą, ale także ostrzega ją przed zagrożeniem. Ich symbiotyczna relacja nadaje sens życiu samotnej w wielkim domu starszej pani. Jest jej oczami i uszami i towarzyszy jej - jedyny wierny i lojalny przyjaciel - do ostatniej chwili.

Aniela wie, że jej czas zbliża się nieuchronnie do końca. Nie myśli, ani nie mówi o tym, jak większość osób w jej wieku. Ale do końca walczy o prawo do decydowania o swoim losie - o prawo, którego tak bardzo chcą ją pozbawić wszyscy wokoło niej. Pozbycie się wieloletnich lokatorów miało doprowadzić nie do większej samotności, ale do wymarzonego przez nią wspólnego zamieszkania z synem i jego rodziną. Ten plan okazuje się niemożliwy do zrealizowania - syn wcale nie kwapi się do zamieszkania z matką, tłumacząc, że przeszkodą jest jego żona. Potwierdza to poprzednie uprzedzenia Anieli do synowej, ale jednocześnie uświadamia jej, że wymarzony scenariusz nie dojdzie do skutku.

Starsza pani jest jednak de facto inna niż sądzi świat zewnętrzny. Jest młoda duchem - potrafi siarczyście zakląć, zdobyć się na autoironię, obśmiać z głupoty i słabości innych, zgodzić się na wtargnięcie do jej domu przez okno chłopca z sąsiedztwa, tylko dlatego, że jest tak samo wyobcowany jak ona i tak samo samotny. Bywa złośliwa, nieufna, ale rzadko lituje się nad sobą. Znosi w miarę spokojnie kolejne porażki - aż do chwili, kiedy nadchodzi ta jedna, największa. Nocą jest świadkiem zdrady tego, którego przez lata idealizowała - syna. Okazuje się, że dogaduje się on za jej plecami z bogatym sąsiadem, aby sprzedać mu dom matki, planując fortel, nakłaniający ją do podpisania zgody. Wątpliwości moralne ma tylko - o dziwo! - owa znienawidzona przez nią synowa. Syn okazuje się taki jak reszta.

Pora umierać.      2007
Reżyseria:          Dorota Kędzierzawska
Scenariusz:        Dorota Kędzierzawska
Zdjęcia:             Arthur Reinhart
Obsada:             Danuta Szaflarska, Krzysztof Globisz, Patrycja Szewczyk, Kamil Bitau

 


Tak jak Krystyny Feldman rolą życia okazała się zagrana w wieku 88 lat postać Nikifora, tak starsza od niej o rok Danuta Szaflarska (rocznik 1915) dała brawurowy popis swoich umiejętności aktorskich w filmie "Pora umierać", gdzie wystąpiła już jako dama 92 - letnia, ale wspaniałej formy mógłby jej pozazdrościć niejeden 60 - latek. Jej występ doceniło jury FPFF w Gdyni w 2007 r. , gdzie aktorka zdobyła nagrodę za główną rolę kobiecą (za rolę Anieli otrzymała również Orła - Polską Nagrodę Filmową).

Wybitna aktorka kina powojennego. W 1939 roku ukończyła PIST w Warszawie.Występowała w Teatrze Polskim w Wilnie (1939-41), w teatrze podziemnym (1942-43), w teatrze frontowym AK (1943-45), w Starym Teatrze w Krakowie (1945-46) i Kameralnym w Łodzi (1946-49), następnie związana z teatrami warszawskimi: Współczesnym (1949-54), Narodowym (1954-66) i Dramatycznym (od 1966).Stworzyła pamietną kreacje Haliny Tokarskiej w "Zakazanych piosenkach"Leonarda Buczkowskiego a jednym z ostatnich wspaniałych występów była rola w "Żółtym szaliku".

FILMOGRAFIA i więcej zdjęć.


RECENZJE i OPINIE:

  • Film jest niesamowity w każdym fragmencie. Krytyka wyrażała się o nim pozytywnie, podkreślając jednak nadmiar sentymentalizmu. Ja filmem byłem szczerze zachwycony, szczególnie zaś nastrojową muzyką i przeuroczą rolą Danuty Szaflasrkiej, która dała tutaj prawdziwy popis swoich umiejętności aktorskich; wcieliła się w postać sympatycznej staruszki, wciąż jednak żwawej i krzepkiej. Widz będzie miał możliwość postrzegania świata z punktu widzenia starszej pani, pielęgnującej swoje wspomnienia.
  • byłam na tym filmie w kinie.. coś pięknego . ! ten film pokazuje jak ważne sa dla Nas osoby .. zwłaszcza rodzina Ci starsi jak mało potrzeba czasu a w każdej chwili mogą odejśc od Nas. CUDOWNY FILM
  • ach, nigdy nie zapomne tego filmu...! jest niesamowity to prawda. i muszę sie przyznać ze rozbeczałam sie na nim tak, że nie mogłam przestać. jest cudowny. warto to obejrzeć!!! :( chociaż bardzo smutny :(
  • Dzisiaj zdecydowałam się wreszcie obejrzeć ten film. Zawsze nie znajdowałam na to czasu. Obejrzałam już wszystkie filmy Kędzierzawskiej, więc nie mogłam opuścić tego jednego.
    Uważam, iż spośród jej filmów ten jest wybitny. Gra Szaflarskiej, muzyka Pawlika... całość osadzona w spokojnej akcji... film jest znakomity... Polecam.
    Naprawdę porządnie ,nie tylko wycisza, ale także wzrusza, do łez...